Kolejny mini-sutasz: ognistoczerwone kolczyki Luigia. Tym razem lepsze bo trochę większe i mniej sznurków do zakończenia. Również mojego pomysłu, trochę improwizowane :-) Punktem centralnym jest plastikowy kryształek z odzysku (solo były takie brzydkie, że myślałam, że ich nie wykorzystam), do tego drobnica pod kolor a z tyłu czerwony filc, który nadaje głębię transparentnym koralikom i wyrównuje ich kolor z kolorem sznurka. Jestem z nich zadowolona: małe, lekkie i trochę równiejsze od poprzednich par.
Zużyłam na nie 30 cm czerwonego sutaszu (2x15cm) na każdy kolczyk.
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze, cieszę się, że ktoś tu zagląda i nie piszę tego wszystkiego sama do siebie :-) Szczególnie mi miło, że mój kotek - Mateusz - tak się spodobał, kotki są zawsze fajne :) Mateusz też się cieszy i macha Wam wszystkim łapką :D
Śliczne! Małe, delikatne, ale z charrrakterem :)
OdpowiedzUsuńboskie maja kolorki
OdpowiedzUsuńNa pewno ożywią niejeden strój. Szczególnie w jesienne, zimowe dni.
OdpowiedzUsuńKiedyś kupiłam sznurek do sutaszu i nie mam odwagi tego spróbować.
Sznury koralikowe są łatwe, jedynie to nawlekanie koralików może doprowadzić czasami do szału.
Pozdrawiam.
Mmmm Bardzo przyjemne :D
OdpowiedzUsuń