Ach, ostatnio trochę mnie tu nie było, a wszystko przez to, że mieszkam chwilowo gdzie indziej i mam fatalne światło do robienia zdjęć (co zresztą zaraz będzie widać...) nie mówiąc już o tym, że byłam przez jakiś czas odseparowana od mojego "warsztaciku". Dość marudzenia, czas pokazać ostatnie wypociny
A więc po pierwsze ulepszone Płatki Śniegu z białej Muzy
Po drugie kwiatuszki Emilki jako komplecik. Zrobione z beżowej, cieniowanej Aidy - kolor średnio wyszedł...
Na razie tyle - pozostałe prace czekają na baterie do aparatu, które znowu odmówiły współpracy w nieodpowiednim momencie (bo czy w ogóle istnieje coś takiego jak odpowiedni moment na rozładowanie baterii... ;-D ). W międzyczasie surfuję po necie i znalazłam już kilka nowych frywolitkowych blogów pełnych ciekawych prac :)
Bardzo mi się podobają twoje frywolitki,są takie różnorodne. Ciekawi mnie,od jak dawna supłasz i na czym? Sprawiają wrażenie czółenkowych, i bardzo profesjonalnych.Chyba wiele nitki już upłynęło od początków..?
OdpowiedzUsuńWidać, że znasz się na rzeczy - tak, wszystkie frywolitki robię czółenkim :-) Zabawiam się tym od 2 lat z kawałkiem, ale sądzę, że daleko mi do perfekcji...
OdpowiedzUsuńW każdym razie staram się rozwijać więc tym bardziej zachęcam do zaglądania na mój skromny blog, bo na pewno pokażę tu jeszcze nie jedną frywolitkę ;-)