Tym razem tylko moje motylki. Szkoda mówić ile czasu straciłam na zrobienie dziś w miarę znośnych zdjęć...
Tyle prac czeka już tylko na wykończenie a ja nie mogę się do tego zmusić. Nic nie demotywuje mnie bardziej niż wciąganie nitek we frywolitkę. Ale na razie motyle :-)
Z beżowej, cieniowanej Aidy (wiem, że się powtarzam...)
Seledynowe (nie wiem, co to za nitka, ale chyba Maxi, albo bardzo podobna)
A to niebieska, cieniowana Snow White, znana już z resztą z niejednej poprzedniej pracy
W dodatku ciągle zapominam podpisywać zdjęcia :-( (patrz: poprzedni post) ale tak mi to jakoś ucieka... Może to nie aż takie ważne bo nie spodziewam się, żeby ktoś miał się połasić na przywłaszczanie sobie moich zdjęć, ale jakoś tak ładniej wyglądają podpisane...
śliczne motylki!!!
OdpowiedzUsuń