Tym razem chciałabym zaprezentować swój debiut krawiecki (nie licząc ścierek kuchennych...) - dżinsową torebeczkę, uszytą według pomysłu z czasopisma "Burda. Szycie bez tajemnic". Nie wiem, czy to widać, ale torebka jest uszyta z tylnych kieszeni starych spodni z zamkiem wszytym pomiędzy, a pasek z wewnętrznych szwów nogawek
na tym zdjęciu lepiej wyszedł kolor i obdarty pasek:
Kolejny niefrywolitkowy gadżet to szeroka bransoletka z muliny (zwana także, nie wiem dlaczego, bransoletką przyjaźni...). Tyle się przy niej swego czasu napracowałam, że od tamtej pory nie wyplotłam już nic tą techniką
A skoro już tak zgrabnie zatytułowałam tego posta to pozwolę sobie podrzucić jeszcze kilka zdjęć z mojego ogródka:
jaszczureczka, która wygrzewała się w najlepsze na aksamitkach mojej mamy
i ze słabości do wszystkiego co zajączkowe - kwitnąca koniczyna-zajączek :-)
Bransoletki przyjaźni podobno dlatego,że daje się je na "przypieczętowanie" przyjaźni - a osoba obdarowana powinna nosić taką bransoletkę dopóki sama nie spadnie-czyli do kompletnego zużycia (lub do końca przyjaźni,bo i tak bywa,ale wcale nie o to chodzi)
OdpowiedzUsuńWybrałaś sobie bardzo szeroką i dość monotonna wersje wzoru,może dlatego cię zmęczyła? Ale efekt jest bardzo ładny:-)