Bardzo możliwe, że to mój ostatni post przed świętami. W związku z tym życzę Wam zdrowych, spokojnych i ogólnie udanych Świąt.
A teraz radosna twórczość :-) Tak jak wczoraj napisałam, robię ostatnio sporo Różyczek. Wiem, że zapewne macie ich dość ale i tak pokażę ;p Jestem z siebie dumna, że mi się taki zgrabny kolaż udało zrobić :D
A tak trochę z innej beczki, zaniedbałam ostatnimi czasy sutasz i postanowiłam to nadrobić. Kolczyki miały być na prezent dla koleżanki, ale zmieniłam koncepcję i w ostatniej chwili zrobiłam inne, frywolitkowe. Oczywiście zdjęcia im nie zrobiłam, ale jeszcze kiedyś zrobię.
A co do sutaszowych prezentuję kolczyki hmm... Filipa (od tej Filipy ;p nie od Filipa). Skąd takie dziwne imię? Cóż, niektórzy zapewne wiedzą, że kiedyś na zająca mówiono filip, stąd też powiedzenie "wyskoczyć jak filip z konopi". Kolczyki z fioletowego, zielonego i turkusowego sutaszu, kamienie to opal i kryształki Svarowskiego.
Na zdjęciu pewnie tego nie widać, ale moja technika wymaga dopracowania. Zdarza mi się zaciągnąć sznurek igłą, albo za mocno napiąć, albo krzywo zszyć. Ale wszystkiego można się nauczyć :) choć przyznaję, że nie zakochałam się w tej technice tak jak we frywolitce.
A propos nowych technik, aż mnie roznosi żeby się pochwalić wczorajszymi zakupami. Co prawda bez zdjęć, ale nie o to chodzi. Otóż postawiłam wczoraj krok siedmiomilowych butów w kierunku opanowania decoupage, a mianowicie zakupiłam potrzebne materiały. Czytałam już co nieco o tej sztuce stąd wiem, że w zasadzie można się obejść na samej serwetce, pędzelku i białku kurzego jajka, ale ja chciałam robić takie piękne, romantyczne prace jak te, które wiele z Was zamieszcza na blogach. Klej kupiłam wcześniej przez internet i wybrałam się po resztę do Empiku. To był wstrząs! Ceny naprawdę mnie przeraziły! Ale wiecie co, poszłam potem do sklepu dla plastyków i wyobraźcie sobie (choć część spośród Was pewnie już o tym wie), że wszystko było o połowę tańsze, albo cena ta sama za dwukrotnie większe opakowanie :O Przywróciło mi to wiarę w tą sztukę i zaopatrzyłam się w: białą farbę akrylową, lakier w spreju, medium do spękań, patynę i trochę serwetek. Zaopatrzyłam się również w kilka przedmiotów, które zamierzam w najbliższym czasie przyozdobić :-)
Ależ się rozpisałam, masakra. A zdjęć tak mało :( Obiecuję się poprawić, zwłaszcza, że Siostra obiecała mi, że jak zjedziemy na święta to zrobimy sesję zdjęciową moich swetrów, a trochę tego będzie :)
Jeszcze raz życzę wesołych świąt najwytrwalszym czytelnikom, którzy dotrwali do końca moich dzisiejszych przemyśleń!
PS. Drogi Robalku, paczka od Ciebie doszła już jakiś czas temu i czeka na mnie w domu rodzinnym! :*
Ja natomiast zakochałam się w Twoich frywolitkowych dziełach :D Spokojnych i rodzinnych Świat i Szczęśliwego 2012 roku.
OdpowiedzUsuńTobie rowniez wesolych Swiat zycze:) Takich rozyczek nigdy dosc! Ja tam wzdycham sobie po cichu do takich cudeniek,szczegolnie te szare przypadly mi do serca:) A na Twoje nowosci z decu czekam cierpliwie. Ja sie nie moge jakos przemoc do takiego kroku chociaz po cichu tez mi sie marzy:) Pozdrawiam cieplo.
OdpowiedzUsuńZdrowych, pięknych, pełnych ciepła rodzinnego Świąt Bożego Narodzenia,
OdpowiedzUsuńśliczne są te malutkie kolczyki,
dziękuję za odwiedziny u mnie, pozdrawiam
Piękne są kolczyki.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :)
Oby w przyszłym roku twoje pomysłowe dzieła sztuki zachwycały nas jeszcze bardziej;-)))
OdpowiedzUsuńdziękuję za życzenia.Nie miałam dostępu do neta.
Pozdrawiam serdecznie.
Fantastyczne są te sztyfciki-różyczki! Gratuluję pomysłu i udanego wykonania. Wyglądają obłędnie :D
OdpowiedzUsuńmasz cudowny blog, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPoobserwujemy się?
Dziękuję za odwiedziny. A na Nowy Rok życzę Ci:
OdpowiedzUsuńMarzeń, o które warto walczyć,
Radości, którymi warto się dzielić,
Przyjaciół, z którymi warto być
I nadziei, bez której nie da się żyć...